środa, 16 października 2019

Krytyka pozytywnego myślenia

Dr Günter Scheich (rocznik 1956) – niemiecki psycholog kliniczny, psychoterapeuta ze szczególnym uwzględnieniem terapii behawioralnej. Od wielu lat zajmuje się psychicznymi aspektami objawów chorobowych oraz bada zależności pomiędzy psychiką a systemem immunologicznym. W swoich książkach zajmuje się m.in. negatywnymi skutkami wpływu teorii pozytywnego myślenia na funkcjonowanie człowieka.

Pozytywne nastawienie człowieka do życia jako postawa stanowi istotny warunek zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego, ale nie jest to jedyny warunek, bo wszystko byłoby wtedy za proste. Postawę taką należy odróżnić od pozytywnego myślenia, pojmowanego jako metoda zmiany zachowania i nastawienia, a niekiedy nawet reklamowana jest jako psychoterapia. To ostatnie myślenie nie tylko nie przynosi oczekiwanych rezultatów, lecz bardzo często, może prowadzić do czegoś wręcz przeciwnego.

Jeżeli przyjmiemy, że pozytywne myślenie może szkodzić to możemy spotkać się z pytaniami: Cóż może być szkodliwego w zamiarze, by od zaraz zacząć myśleć wyłącznie pozytywnie?, Czyż nie ma w naszym środowisku osób, których negatywny stosunek do życia przeszkadza w nawiązywaniu kontaktów społecznych i w robieniu kariery zawodowej?, Czy nie zazdrościmy innym, że nauczyły się patrzeć na świat optymistycznie?

Mamy wiele książek, poradników np. z zakresu coachingu, w których znajdujemy różnego typu recepty u podłoża których jest uwydatniane również pozytywne myślenie, na bycie szczęśliwym, osiągnięciu sukcesu zarówno osobistego jak i zawodowego, a co ważne można to zrobić szybko, łatwo i przyjemnie. Któż by tak nie chciał?, a że trzeba za to zapłacić czasami dość słono, to przecież nie ma nic za darmo, wszystko ma swoją cenę. Takiego typu „terapeuci” zazwyczaj niestety nie pracują charytatywnie, wystarczy skorzystać z wyszukiwarki aby zorientować się w cenach takiej „uzdrowicielskiej” sesji.

Ludziom o negatywnym nastawieniu do życia na pewno potrzebne są zmiany, jednak nie mogą to być metody pozytywnego myślenia. Osoby z problemami psychicznymi, aby wyjść ze swojej rozpaczliwej sytuacji, chwytają się każdej możliwości, a jak akurat trafiają na książki czy osoby mówiące, że pozytywne myślenie załatwi cały problem, to traktują takie propozycje jako ostatnią szansę na poprawę swojej sytuacji. Po chwilowej euforii zazwyczaj przeżywają kolejną frustrację i rozczarowanie, bo problemy poprzez same pozytywne myślenie nie ustąpiły.

Podstawowa zasada pozytywnego myślenia opiera się, jak wskazuje doświadczenie, na błędnym założeniu, że można wpływać na psychikę przez samą tylko zmianę sposobu myślenia. Ignorowana jest powszechnie znana prawda, że myśli to tylko jeden z wielu czynników decydujących o samopoczuciu człowieka. Popędy, uświadomione mechanizmy emocjonalne, długotrwałe procesy uczenia się oraz otoczenie mają nie mniejszy wpływ na to jak funkcjonuje człowiek, od pozytywnego myślenia. Na złe samopoczucie człowieka składa się wiele różnych przyczyn, na przykład, błędne, wyuczone sposoby zachowania, reakcje osób postronnych, społeczne i zawodowe wymagania i obciążenia, czynniki fizyczne, organiczne czy genetyczne. Czynników tych nie wyeliminuje się całkowicie, można się ich pozbyć jedynie w bardzo niewielkim stopniu zmianami dokonywanymi za pomocą określonego sposobu myślenia. Pozytywne myślenie nie jest metoda naukową ani nie opiera się na fundamentalnych prawach natury ludzkiej leżących u podstaw pozytywnego myślenia, też wbrew niektórych nie zawsze, a raczej w bardzo małym stopniu pomaga jako „lek na całe zło”.

Zasadniczy problem wynikający ze stosowania pozytywnego myślenia to cele i stany propagowane przez tę metodę. Życie wolne od leków, wieczna harmonia, absolutne zdrowie oraz naturalnie pomnażające się bogactwo to tylko cele niedojrzałe. Przemawiają one, obiecując uzdrowienie, przede wszystkim do ludzi, którzy cierpią z powodu sytuacji, w jakiej się chwilowo znajdują. Tylko człowiek niedojrzały może oczekiwać, że rzeczywiście osiągnie tego rodzaju rajskie stany. Twierdzenie, że pozytywne myślenie szkodzi, dotyczy tych ludzi którzy bezkrytycznie podchodzą do słów przedstawianych jako możliwe do osiągnięcia, w rzeczywistości jednak nieosiągalnych. Pozytywne myślenie obiecuje swoim wyznawcom spełnienie pierwotnych ludzkich tęsknot. Upragnione cele właśnie dlatego fascynują, ponieważ są bardzo odległe od naszej surowej, często bolesnej rzeczywistości.

Z drugiej strony jednak: Czy odrobina optymizmu nie jest człowiekowi do życia potrzebna?, Czyżby założenia, na jakich opiera się pozytywne myślenie, wcale nie były takie złe, a całe zło tkwi jedynie w jego totalitarnych roszczeniach? Na pytania te nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi a dobre samopoczucie jest indywidualną sprawą każdego człowieka. Badacze jednak nie ustalili jeszcze, ile optymizmu potrzeba, aby nasze życie było udane. Codziennie znajdujemy się w sytuacjach, w których potrafimy sobie poradzić, nawet dysponując niewielką ilością optymizmu, i które mimo to uznajemy dla nas za korzystne. Sztucznie podtrzymywany optymizm może przynieść więcej szkody niż pożytku. Naiwny czy też udawany optymizm i postępowanie w myśl zasady – jakoś to będzie, zaprowadziły wiele osób na manowce. Życie niesie ze sobą wiele zagrożeń i jeśli źle ocenimy sytuację, w konsekwencji podejmując złą decyzję, to w skrajnym przypadku możemy nawet stracić cały dorobek swego życia. Pożyteczny może być optymizm uprawniony sytuacją, predyspozycjami i realiami, można go wtedy celowo wykorzystać. Ogólnie ważne jest, by zachowywać równowagę między optymistycznym nastawieniem, skierowanym ku przyszłości, a ostrożnym, krytycznym podejściem do zadań, jakie stawia przed nami życie. Do takiej równowagi każdy musi sam doprowadzić, bo to ona decyduje o tym, czy nasze życie będzie udane.

Pozytywne myślenie to metoda jak najbardziej totalitarna. Prowadzi do zahamowań i lęków, ludzie muszą się bowiem trzymać założeń, których nie można dowieść. Chodzi tutaj o dyktaturę optymistycznego myślenia, dyktaturę ideału i sukcesu, bogactwa, piękna i zdolności, dyktaturę korzyści i obowiązku bycia dobrym. Takie podejście można by porównać do świata przedstawianego przez George’a Orwella, gdzie język służy do tego aby kłamstwo wyglądało jak prawda i jest on głównym instrumentem przemocy, potężniejszym od klasycznego aparatu policyjnego.

Scheich opisuje jak jeden z największych głosicieli kultu pozytywnego myślenia (jego książka została sprzedana w ponad dwóch milionach egzemplarzy) wskazywał osiągnięcie celu jakim jest bogactwo. „Któż nie chce zaufać osobie, która obiecuje, że wkrótce będziemy opływać w dostatki, wystarczy tylko, że zaśniemy. (…) obiecywany (…) sukces osiąga się w następujący sposób: Po położeniu się do łóżka przygotuj się do snu, w zupełnym spokoju, z uczuciem powtarzając słowo <bogactwo>. Zaśnij z tym słowem na ustach, a zdziwi cię efekt. Już wkrótce ze wszystkich stron napływać będą do ciebie pieniądze”. Scheich komentując taki sposób osiągnięcia bogactwa napisał: „Mamy tu do czynienia z cynizmem, naiwnością czy też ze zwykłym wyrachowaniem”.

Pozytywne myślenie każe traktować sukces (definiowany jako życie w absolutnej harmonii, szczęściu i bogactwie) jako najwyższe dobro. Inne ważne życiowe cele zupełnie nie są uwzględniane, jak choćby staranie się o to, by być dobrym człowiekiem, by radzić sobie z niepowodzeniami i nieszczęściem, umieć się rozstawać, akceptować to, co od człowieka niezależne, uznać ograniczoność ludzkich możliwości, zbierać doświadczenia życiowe, wreszcie próbować osiągnąć emocjonalną, umysłową i społeczną dojrzałość. Nie analizuje się pojęcia sukces. Sukces zawodowy można, zgodnie z postulatami pozytywnego myślenia, osiągnąć przez samą tylko autosugestię. Tego, że o sukcesie decyduje zawsze wiele czynników, nie bierze się pod uwagę. Należy też pamiętać, że sukces zawodowy podlega także różnym wpływom, z których myślenie o nim i wola jego osiągnięcia to tylko niewielka ich część. Równie ważne jest to, czy robi się coś w odpowiednim czasie, czy sukces jest w ogóle pożądany, czy jest ktoś, kto ten sukces może ocenić, itd. Poza tym, nawet najbardziej sumienny człowiek liczy na łut szczęścia. Podstawowa teza, że sukces to skutek działania wyłącznie własnych sił, jest zatem stwierdzeniem nieuzasadnionym, skonstruowanym po to, by tym silniej oddziaływać na ewentualnego klienta takiej „terapii”. O ileż bardziej w obietnice szczęścia dawane przez pozytywne myślenie wierzą osoby o rozchwianej psychice, a nawet chore. Propagowane przez tę teorię cele są częścią wielkiej ogólnoludzkiej tęsknoty, znaczna liczba osób po prostu chce w nie wierzyć. Niestety te osoby maja doskonałą szansę stać się biednymi i nędznymi zamiast bogatymi i zdrowymi.

Prawidłowo i konsekwentnie stosowane pozytywne myślenie nieuchronnie zostanie uwieńczone, jak twierdzą jego głosiciele, pożądanym sukcesem. Gdy zaś pacjentowi nie udaje się tego osiągnąć, tłumaczy mu się, że to jego wina, a nie metody. Ponosi porażkę ten, kto nie stosuje się do zaleceń „terapeuty/misjonarza”, bo przecież ten rodzaj „terapii” jest jedynie słuszny. Jeśli ktoś nie potrafi myśleć pozytywnie, to znaczy, że robi coś niewłaściwie i to jest tylko jego wina. Tacy ludzie zamiast wyzdrowieć z powodu niesprostania stawianym wymaganiom, z całą pewnością jeszcze bardziej pogrążą się w chorobie i potwierdzenie swej duchowej słabości. Twórcy metody polegającej na pozytywnym myśleniu zaś, zamiast przyznać się, że propagowanych przez nich celów nie można w żadnym wypadku zrealizować, za oczywiste porażki czynią odpowiedzialnymi tych ludzi, którzy im uwierzyli, że osiągną sukces i ogólną szczęśliwość.

Głosiciele pozytywnego myślenia obiecują swoim wyznawcom nieustające szczęście i bezbolesne pokonywanie problemów, wzbudzającym tym nierealne oczekiwania. Kto zbyt wiele się spodziewa, ten będzie szczególnie rozczarowany i sfrustrowany, gdy jego oczekiwania się nie spełnią. Nieuchronne porażki powodują poczucie winy i zawodu. Skutkiem tego procesu jest błędne koło: aby pozbyć się poczucia własnej nieudolności, z coraz większym zapałem wyznawca pozytywnego myślenia dąży do upragnionego celu i coraz bardziej się rozczarowuje.

Scheich podaje szereg haseł z różnego typu książek propagujących „terapię” za pomocą pozytywnego myślenia, przytaczam kilka z nich: odkryj cudowną moc twojego myślenia; uwierz w zwycięstwo, a osiągniesz je; uodpornij się na chorobę nieudaczników; wyzwolenie przez uśmiech; nic nie jest niemożliwe; cudowna siła zaplanowanej samotności; sukces odnosi się wtedy, gdy człowiek tak postępuje, jakby sukces ten już osiągnął; nieważne kim jesteś, o wiele ważniejsze jest to, za kogo się uważasz; łagodne leczenie bólu myśleniem; zrzuć z siebie wszystko, co czyni cię chorym; lecznicze herbaty, które działają cuda; nigdy więcej chorób!; moc uzdrawiania, która przychodzi od wewnątrz; zdrowie dzięki myśleniu; pozytywne myślenie prowadzi do intensywniejszego życia seksualnego; sukces tkwi w tobie;

Ludzka psychika to złożony i zróżnicowany system. Psychologia i neurologia, zajmujące się jej badaniem, muszą jeszcze rozwiązać wiele niewyjaśnionych problemów. Wiadomo jednak, że różne zaburzenia są wywoływane przez rozmaite czynniki. Już dzisiaj można powiedzieć, bo pozwala na to stan wiedzy naukowej, że wszelkie emocje pozytywne i negatywne są tak samo ważne. Próby manipulowania naturalnym stanem uczuć oraz wyłącznie pozytywne myślenie i odczuwanie powodują, że zaprzecza się istnieniu ważnych, niekiedy wręcz niezbędnych do życia cech osobowości.

Na zakończenie autor w kontekście pozytywnego myślenia zadaje pytania na które, każdy sam powinien sobie odpowiedzieć: Czy nie jestem zbyt wygodny?; A może wypieram swoje problemy?; Czy dzięki natłoku informacji o zbawiennych skutkach pozytywnego myślenia, nie utwierdzam się w swym lenistwie?; Czy pozytywne myślenie nie jest dla mnie próbą uniknięcia niezbędnej konfrontacji lub terapii? Czy wciąż jeszcze marzę o znalezieniu raju na ziemi?

Jest to punkt widzenia na pozytywne myślenie naukowca i jednocześnie lekarza psychoterapeuty. Wkrótce będę chciał przedstawić inny punkt widzenia, tym razem kogoś kto jest zafascynowany korzystnym wpływem teorii pozytywnego myślenia na osobowość człowieka.

Tak jak zawsze, chciałbym zastrzec, że ilu jest naukowców, tyle istnieje różnego typu teorii i nie należy żadnej z nich traktować jako jedynej, słusznej i objawionej. Każdy badacz aby przekonać innych używa różnych argumentów, powołuje się na swoje lub innych badania czy doświadczenia. Ale jest to zazwyczaj mniej lub bardziej subiektywne stanowisko. Oprócz tego, każdy człowiek jest inną osobowością i może inaczej reagować na różnego typu impulsy zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne. Każde zmiany wymagają czasu, wytrwałości i przede wszystkim ciężkiej pracy, a ci co obiecują, że jest to szybkie, łatwe i przyjemne to najdelikatniej mówiąc mijają się z prawdą. Zalecam aby kierować się własnym rozumem i doświadczeniem życiowym a naukowe teorie mogą tylko pomagać w zrozumieniu świata.

Literatura

Scheich G. (2000), Pozytywne myślenie; Czy może szkodzić, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Kod QR do tego wpisu

 

 

 

 

 

 

Strona
Ten link przenosi na górę strony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz